All crocodiles in Panama
Podobno wschodnie wybrzeze to przede wszystkim piekne i niejednokrotnie odludne plaże, surfing, snorkeling i jak się również okazało – świetne jedzenie. Tak na prawdę, musimy tu przy okazji zwrócić honor lankijskiej kuchni. Po dosyć sporym zawodzie w Colombo i Kandy oraz po bardzo średniej pod tym względem Nuwara Elija zaczęło się zdecydowanie poprawiać. Fala uderzeniowa wielkiej seafoodowej bomby, która eksplodowała w Mirrisie, doszła za nami na wschód, niosąc ze sobą również coraz bardziej udane wersje rice’n’curry czy tradcyjnego zestawu śniadaniowego dhal-sambol-roti. No i jeszcze soki owocowe… Serwują je tu praktycznie w każdej knajpce a ich głównym i często jedynym składnikiem są świeżo miksowane owoce – ananas, passion fruit, mango, arbuz, papaya. Obowiązkowo „no sugar”. Szkoda zawracać sobie głowę czymś innym chyba, że jest to piwo sprzedawane w wielu lokalach trochę nieoficjalnie – w karcie brak, ale właściciel akurat ma jakieś butelki na stanie, a jak nie ma to z checia skoczy do pobliskiej dziupli zaopatrującej okoliczne knajpy w zapewne równie nieoficjalny sposób.
Przerwy pomiędzy jedzeniem trzeba sobie jednak jakoś wypełniać. Arugam Bay jako miasteczko nie oferuje absolutnie żadnych atrakcji. To zwykła wiocha ciągnąca się wzdłuż jednej ulicy. Większość osób przyjeżdża tutaj ze względu na podobno najlepsze surferskie spoty na całej Sri Lance. Nie inaczej było z autorami tego bloga. W tym miejscu opuścimy jednak kurtynę milczenia i pominiemy wątpliwe dokonania mające miejsce na falach zatoki. W pamięci pozostaną na pewno wielkie, czerwone znaki „Beware of crocodiles”, które spotkaliśmy w drodze na jeden ze spotów, szukając miejsca z falami.
A tu jeszcze dopiszemy parę słow o Trinco :)