Kill only time, take only pictures, leave only footprints
Niesamowite w Sri Lance jest to jak na niewielkich odległościach, klimat i sceneria potrafią sie drastycznie zmieniać. 200km temu siedzieliśmy w wilgotnych i zimnych górach, pośród plantacji herbaty. Niecałe 100km wstecz – relaks w gorących, tropikalnych górach wokół Elle. Teraz w połowie drogi na plaże Mirrisy siedzimy w małym terenowym samochodzie, jadąc przez wysuszone od gorącego powietrza równiny parku, którego nazwy nikt nie jest w stanie poprawnie wypowiedzieć za pierwszym razem – Parku Narodowego Udalawaeae… Udawalawe.
Fajne jest to, że lokalne władze są w pełni świadome tego jakimi perełkami przyrodniczymi dysponują na swojej wyspie i wiedzą jak wykorzystać to do przyciągnięcia turystów. Jeszcze fajniejsze jest to, że robią to ze smakiem i z głową, unikając zaśmiecania okolic parku zbędną, tandetną komercją, jakże typową dla Azji. Jest tylko niezbędne minimum – parking, budka strażnikow, kilka budynków zaplecza, kilometry piaszystych dróg ciągnących się przez równiny i najważniejsze – masa dziko żyjących zwierząt. Słonie, krokodyle, małpy, bawoły, dziesiątki pawi i setki innych ptaków, których nie potrafimy nawet nazwać. A wszystko na tle rewelacyjnych widoków.
Happy. A za 3 godziny i kolejne 100km seafood na plaży :)
ładowanie mapy - proszę czekać...